piątek, 2 czerwca 2017

oddech piąty



Nadejdź, prawdziwy świecie
Dlaczego odmawiam Tobie?
Bo jeśli moje obawy są podstawne
Ryzykuję stracenie Cię



Słońce zachodzi ostatnimi promieniami oświetlając nienaruszone śniegowe zaspy, które pokrywają cały świat - już niedługo święta, a ty dalej nie czujesz ten radosnej atmosfery. Stoisz na balkonie nie przejmując się zimnem, wiatrem, który rozwiewa poły twojego płaszcza - skupiasz się na swoich drżących z emocji dłoniach, na głosie uwięzionym w gardle. Czujesz, że znowu zaczyna się piekło i wystarczy jedna zła, podjęta pod wpływem impulsu decyzja, a znowu wystawisz się na publiczny lincz. Jednak pragniesz, aby było jak dawniej - czy to źle, że pragniesz pełnej rodziny i po prostu własnego szczęścia? Krzyczysz podrywając do lotu ptaki siedzące na drzewach, a powietrze przepełnia ból, strach, zwyczajna niemoc. To, co odczuwasz odbija się od ścian domu i odlatuje zupełnie jak te ptaki, które wystraszyłaś. Twoje ciało całe się trzęsie, wszystkie organy rozrywają się, a następnie łączą w jakiś dziwnych kombinacjach, krwawisz, choć nie widać otwartych ran. Braknie ci sił i wszystko milknie - już nie czujesz zupełnie nic, wszystko się kończy, jakby ktoś włączył restart. Ogarnia cię ulga, choć nie wiesz czy dobrze, że pojawia się w takim momencie. Kolejne dni kosztują cię coraz więcej nerwów, każde niespokojne spojrzenia rodziców przyprawiają cię o torsje. Chcesz się odciąć? Chcesz zapomnieć? Tylko nie wiem czy aby na pewno istnieje życie bez niego. Czujesz obecność brata na niewielkim skrawku płytek jednak nie musisz nic mówić. Słowa przelatują między wami, wszystkie obawy uwalniają się za dotykiem pracy, każdy oddech jest kolejną nie możliwą do spełnianie obietnicą.
— Czy to źle, że nie chciałam go widzieć? — pytasz patrząc w jego oczy, tak bardzo podobne to twoich i czujesz, że toniesz w nich nie mogąc znowu złapać oddechu. Otula się mocniej zrobionym na drutach szalikiem, jednak nie odpowiada. Znowu czujesz, że się boi, ponieważ znowu osądzisz go zbyt szybko. To wszystko jest kwestią nastawiania, jednak pojawienie się Krafta w waszym domu zachwiało wszystkim. — Wiesz jak ja się czułam, gdy to wszystko prysło? Wiedziałam, że nie żyję w bajce, ale to lądowanie było zbyt bolesne. Potem wracałam do domu i widziałam ciebie i wasze zdjęcia, i to jak rozmawiacie i wiedziałam, że nie uwolnię się od tego przez bardzo długi czas. — mówisz coraz spokojniej, jakby twoje ciało naprawdę chciało się tego wszystkiego wyzbyć. Podobno wypowiedzenia tego, co nas boli sprawia, że możemy czuć się lepiej. Tylko, że czasem jest tak, że same słowa bolą bardziej, ponieważ przeżywamy po raz kolejny coś, o czym usilnie chcemy zapomnieć.
— Może jednak nie warto przekreślać go jako człowieka, który w końcu stanie się ważny dla Sophie? — pyta zupełnie nie widząc jak się zachować, bo to właśnie on jest między młotem, a kowadłem. Kilka złych słów wypowiedzianych w nieodpowiednim towarzystwie może być tylko gwoździem do jego trumny. Nie umiałabym wybrać między najlepszym przyjacielem, a jedyną siostrą. Tylko co jeśli spadnie na niego tyle ciężkich słów, że będzie musiał to zrobić?
— Wiesz co zabolało mnie najbardziej? — pytasz, choć wiesz, że on oddałby wszystkie, sprzedałby własną duszę diabłu byle by nie słuchać więcej twoich żalów. — Nie chodzi nawet o mnie, Sophie też go przecież nie pamięta. Ruszyło mnie to, że tak szybko się pocieszył, że te wszystkie zapewnienia o jego miłości i planowanie wspólnego życia były tylko pustymi wierszami.
Blondyn porusza się nerwowo zerkając na ciemniejące niebo zwiastujące koniec, kolejnego dnia, w którym twojego serce pękło. Nie czuje się na siłach, żeby cię przytulić, żeby cokolwiek powiedzieć. Stoją obok siebie stykając się ramionami - oboje wpatrzeni w horyzont jakby nie było zmartwień, problemów, jakby to wszystko was nie dotyczyło, a było jedynie rolą do odegrania, od której można się oderwać w dowolnym momencie.
— Marie - blondyn dotyka twojego ramienia, a ty mocniej zaciskasz oczy powstrzymując łzy. — On jest jej ojcem czy tego chcesz czy nie.
Nie możesz dłużej wytrzymać zaciskając dłonie na drewnianej balustradzie  - próbujesz oddychać. Spokojnie, wdech, wydech, wdech, wydech i jeszcze raz. Tylko, że Michael nadal tutaj jest i nic nie rozumie. Bo wiesz, że zrozumieć może cię tylko osoba, która była w twojej sytuacji, ale nigdy nie była na twoim miejscu. Nikt inny nie drży na myśl o tym, że ojcu twojego dziecka może się coś stać prawie co weekend. Nikt inny nie ma tyle do stracenia co twoja rodzina; bracia od zawsze cieszyli się sportem, nie chcesz, żeby musieli się przejmować skandalem. Nikt inny nie za córki ze Stefanem Kraftem, choć przecież nie ty jedna wzdychasz do jego zdjęcia, którego nie masz odwagi usunąć, choć wiesz, że powinnaś. Nie masz już dwunastu lat, więc wiesz, że nadszedł czas, aby zdecydować i się nie złamać pod namowami różnych ludzi, którzy myślą, że wymyślą coś lepszego niż ty.
   — Stefan nie ma mieć miejsca w życiu Sophie i proszę, żebyś uszanował moją decyzję. Zgoda, Michael? — odwraca głową, nie zgadza się z tobą, jednak ty nie możesz dłużej zdawać się na czyjąś intuicję. Brunet wyrządził ci zbyt wiele zła, żeby teraz miał prawo przepraszać i liczyć na jakiekolwiek wybaczenie.



Nie było mnie sporo czasu - musiałam się trochę oderwać od tego opowiadania itd.
Wracam z czymś bardzo wymęczonym, które nawet nie wiem czy mi się podoba.
Może to wcale Stefan nie jest tym złym? Wiecie, że ja nigdy nie skreślam ludzi.
A dzisiaj będę tak bardzo za panem #15


6 komentarzy:

  1. zajmuję pierwsze miejsce, ale na komentarz musisz poczekać, bo niedługo mecz, a wcześniej może jeszcze smerfowe lody xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stefan musi mieć miejsce w życiu Sophie. Mógłby być kłamcą, zdrajcą itp., ale kontakt z córką w pełni mu się należy. Trochę nie mogę zrozumieć Marie, bo z jednej strony zależy jej na nim, a jednak chciałaby go rozjechać na przejściu dla pieszych. Potrzebuję więcej Krafta i małej, bo jej zdanie też by się dla mnie liczyło ♥
      proszę jak zwykle na więcej, czekam ♥
      buziak, marcela ♥

      Usuń
  2. Witaj!
    Z ogromną chęcią, radością i zachęcającym uśmiechem pragnę zaprosić cię do Katalogu Świat według bohaterów.
    Mimo początkowych trudności, jakie zawsze czekają na nas w świecie blogosfery, mam nadzieję, że zechcesz do nas dołączyć ;)
    Z niecierpliwością oczekujemy właśnie Ciebie!
    swiat-wedlug-bohaterow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem!
    Według mnie ten rozdział jest cudny. W każdym calu. Nie znalazłam żadnych błędów, do których mogłabym się przyczepić. Zresztą, u ciebie od początku nie mogę się do niczego przyczepić :)
    Stefan jednak musi znaleźć miejsce w życiu Sophie. Chyba nigdy nie jest zły sam z siebie. Ja też nie skreślam ludzi, chociaż... momentami zbyt szybko mam ochotę to robić. Ale chyba trzeba dać mu szansę. Poczekamy, zobaczymy, jak to się mówi :)
    Weny, buziaki :**
    PS. Wielbię cię podwójnie za tą piosenkę ^^
    Wybacz, za zawirowanie z komentarzem, ale ostatnio blogger mnie niezbyt lubi...

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozumiem Marie, rozumiem jej rozgoryczenie i złość. Domyślam się, że spotykanie Stefana to ostatnia rzecz na jaką ma ochotę, jednak dziecko potrzebuje ojca. Bez względu na to, jakie mają ze sobą relację, Sophie należy się kontakt z dwójką rodziców i myślę, że Marie gdzieś w głębi serca o tym wie.

    Ściskam i apraszam na nowy epizod: http://nielotni.blogspot.com/2017/06/8.html <3

    OdpowiedzUsuń